Akwarium już od najmłodszych lat towarzyszyło nam w życiu. Świat akwarystyki poznawaliśmy od akwarium 25l stojącego na meblach w kuchni. Podłoże to grys używany do płyt lastriko, Roślinki to głównie moczarka ze stawów i oświetlenie jedną 20 watową żarówką. Obsada bardzo prosta bo gupiki, mieczyki, molinezje i skalary oraz welonki. Czasami w tamtych czasach spotykało się Gurami, bojownika i pielęgnice. W tamtych czasach nikt nie słyszał o akwariach biotopowych typu Malawi, Tanganika, Czarne Wody itp… Wszystkie akwaria były akwariami ogólnymi. Im bardziej zarośnięte to ładniejsze 🙂
Doświadczenie zdobywa się z czasem…
Potem doszło akwarium w szkole – wtedy ramowe o rozbrarającym litrażu 96l. Szyba zbrojona na dnie i ścianki osadzone na kicie – tak wtedy nikt nie słyszał o silikonie. Oczywiście cudów nie było w tym akwarium. Jedynie plaga ślimaków i gupiki. Czasami ktoś przynosił duże welony z oczek wodnych na przechowanie przez zimę.
Po takich początkach i wielu nieudanych próbach – rozpoczęła się prawdziwa przygoda – zakładanie zbiorników około 1000l. W końcu tu można było poszaleć. I tak po kolei już leciało 🙂